poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Franiowe przeglądy

Jestem w raju. Tyle autek w jednym miejscu...

Franio, jak każdy mały mężczyzna z przeszłością, musi mieć wyjątkowo często robione obowiązkowe przeglądy gwarancyjne.
Ostatnio na tapecie był absolutnie-niesadystyczny-przegląd stomatologiczny.

Nauczeni doświadczeniem postanowiliśmy zdać się na radę zaprawionych w boju rodziców. 
Po krótkim wywiadzie doszliśmy do wniosku, że najprzyjaźniejszym miejscem do odbycia tegoż przeglądu będzie Klinika dr Borczyka w Katowicach. Klinike poleciła nam mama Justynki. Potwierdzamy - dzieci są tam traktowane naprawdę fantastycznie. Z drogi, którą dla Frania obrała pani doktor, też jesteśmy zadowoleni. Mamy nadzieję, że to się nie zmieni.


Relaksik przed wejściem do gabinetu


środa, 24 kwietnia 2013

O czym filozofowie nie śmieli śnić

Nie śniła się zapewne fantastyczna rodzina z Mamą Lasche na czele. 
Podziwiam ją za niezwykłą kreatywność i absolutnie nie-śniącą-się-filozofom miłość do synów.  
Bezgraniczną, niesztampową... taką...laschową.

Dwa dni temu otrzymałam od Mamy Lasche maila:


"Aga,
W dniu urodzin chłopcy spytali mnie czy mogłabym napisać książkę. Zdziwiłam się, ale oczywiście dopytałam o jaką książkę im chodzi.
- Dookoła Polski z Kubą i Kacprem - powiedział natychmiast Kuba. I od tego momentu nie mogę spać :)) Bardzo mocno chciałabym pokazać chłopcom, że chcieć to móc tylko trzeba zaangażowania i determinacji. Chłopcy zgodzili się sprzedać część zabawek na ten cel, żeby mieć swój udział. 
Ja też kombinuję jak koń pod górę :)) [...]
[...] nie chciałabym, żeby ta podróż, którą będziemy relacjonować na specjalnym blogu (14 dni dookoła Polski z dziećmi), była tylko zwykłą wycieczką. Chcielibyśmy dedykować ją Franiowi i jego uśmiechom. [...] Czy miałabyś coś przeciwko?

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozwiązanie zagadki i wieści z infekcyjnego pola bitwy

'Myśleć' - tu wyszło Franiowi troszkę zmodyfikowane.
Prawidłowo paluszek powinien dotykać skroni.
W sumie jednak ma chłopak rację -
niekiedy trzeba i tak 'myśleć' pokazywać;-)
Od razu napiszę, że Wasze interpretacje Franiowego przekazu były naprawdę niezwykłe.
Wykazaliście się niesamowitą kreatywnością. 
Zupełnie jak Franek:)
Muszę chyba częściej takie wpisy tutaj umieszczać:)




Jednogłośnie głosami rodziny i Franiowych Ciotek i Wujków wygrywa ciotka Kajka swoją interpretacją wypowiedzi Frania.

Oto ona:
Msza święta!!!:)
Największe zaskoczenie:)
Chyba Frankowy uśmiech zmylił wszystkich:)
Nie mam pojęcia jak jest 'Msza św.' po makatońsku
a Franula jak nie zna znaku to po prostu stara się
odwzorować to, co jest na piktogramie:) 

Jak myślałeś, że ja jestem inny niż ty, dlatego, że mam autyzm, to się stuknij w pusty łeb. Jestem suuuper chłopak i wszyscy mnie taaaaak kochają! A o ciebie się pomodlę, by Pan Bóg dał ci więcej rozumu. 


Największy problem był z Mszą świętą - zaleca się wszystkim Ciotkom i Wujkom (Prababce również) głębokie przemyślenie tematu;-) 
Ale w sumie z taaaaaaakim Frankowym uśmiechem nie dziwię się, że większość z Was interpretowała to jako 'kocham':-)


niedziela, 21 kwietnia 2013

Słowo na niedzielę - zagadka

Zanim opiszę, co u Frania (a jest co opisywać) i poczynię jeszcze kilka refleksji posejmowych, mały trening mózgu dla wszystkich, którzy chcą lepiej zrozumieć Frania:)
Pytanie brzmi: Co na tych trzech zdjęciach mówi Franio?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba tylko troszkę ....


Wtedy będzie jasne, co znaczy to:



i to:



Odpowiedź jutro:)


Ps. Natulka czuje się dziś już lepiej. Końska dawka antybiotyku działa.

sobota, 20 kwietnia 2013

Mamy relacja z wyjazdu do stolicy

Jest we mnie jeszcze tyle wrażeń po spotkaniu, że nie za bardzo wiem, od czego zacząć ten wpis.
 Spróbuję więc opisać wszystko w miarę chronologicznie.

Miesiąc przed uroczystością w Sejmie myślałam tylko o jej oficjalnym wymiarze. Im bliżej spotkania, tym częściej moje myśli krążyły wokół tego, jak Franula da radę i czy w ogóle da radę (matka panikara małej wiary ze mnie najwyraźniej). W weekend przed wyjazdem już tylko cieszyłam się, że będę mogła poznać wszystkie te fantastyczne rodziny, których blogi czytam od dawna.






Oficjalne informacje: relacja bezpośrednia, artykuły: TU TU TU TU.

środa, 17 kwietnia 2013

Frania relacja ze stolicy


W poniedziałek po przyjeździe do Warszawy postanowiłem wypróbować mój nowy lizak policyjny. Działa super!
Ile samochodów w tym mieście jeździ po ulicach! Raj po prostu:)

Mieszkaliśmy w fajoskim hotelu.
Najfajniejszy był widok z okna w sali śniadań:)


We wtorek rano ruszyłem do Sejmu.
Na wszelki wypadek wziąłem ze sobą lizak policyjny i plan uroczystości.

O mamuniu, gdzie ja jestem??...

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rano w drogę

Wreszcie ciepło!! :)
Ruszamy w drogę z samego rana, bo już o godzinie 10 Franula ma wizytę lekarską w Katowicach. Potem lecimy kupić sandały krasnalkowi (zakup prosty nie jest, lista wytycznych od 'wujka Radka' spędza nam sen z powiek od dawna, mamy nadzieję, że w Katowicach uda nam się znaleźć właściwe buty dla Franuli), potem już pędzimy do stolicy.
Mam nadzieję, że wszystko się uda, że dojedziemy i wrócimy szczęśliwie. Relacja z wyjazdu będzie zapewne w środę wieczorem.
Trzymajcie kciuki za Franulka, bo dla niego będą to dwa dni pełne wrażeń.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Franio i makatoński

DOM
Po umieszczeniu w ostatnim wpisie filmiku z Franiem, na którym Krasnalek "mówi" dziękuję i proszę nasz kochany smyk zebrał wiele pochwał.
Absolutnie zasłużenie.
Sprawiły one, że postanowiłam napisać, jak wyglądała i wygląda nauka komunikacji u Frania.

Pewnie będzie długo i chaotycznie.



Pierwszego znaku z Makatonu nauczyła Frania pani logopedka. Było to krótko przed 2 urodzinami, kiedy mały jeszcze nawiązywał kontakt wzrokowy. Nauka trwała około 2 tygodnie. Ten znak to 'jeszcze' - ogromnie nam ułatwił życie i porozumiewanie się z Franiem.





Wspominkowy filmik - ćwiczymy dmuchanie (baaardzo ważne dla rozwoju mowy).
Franula pięknie pokazuje znak 'jeszcze'. 



wtorek, 9 kwietnia 2013

Z dużo na jeden wspólny tytuł

To Natka
Po pierwsze rodzina zdecydowanie wykorzystuje moją obecność w domu. Co drugi dzień muszę coś piec! Ale jaką frajdę ma Franula - na hasło ciasto leci po mikser, szuka mieszadełek i misek i z radością nie do opisania pomaga w pieczeniu:) 

Po drugie - termin hospitalizacji Frania znowu został przełożony. Miał być luty, potem kwiecień, teraz...czerwiec. A owe "przekładanki" z powodu 1 badania - jakieś perturbacje z NFZetem, finansowanie itd. (czyli..ten sam cyrk co zawsze - nie będę się wyrażała).



...a to pani Ewelina z PZG
Po trzecie - od wczoraj Franula ma nowe wkładki do uszek. Pani protetyk z PZG w Opolu przywiozła nam je sama do naszej zainfekowanej chałupki. Tak dobrze to my jeszcze nigdy nie mieliśmy!:) Wybór koloru wkładek miał miejsce tydzień przed świętami (wszystko na relacji fotograficznej). Dziś rano z kolei do Krasnalka przyjechała pani logopedka z PZG, p. Ewelina, co Franula przyjął z dzikim entuzjazmem. Radość Krasnalka z zajęć jest po prostu bezcenna:)


sobota, 6 kwietnia 2013

Infekcyjny kryzys


Wpadłem do ciebie, wujek, trochę pogadać.
Śniegogeddon mnie dobija, w domu rodzice zasmarkani.. Masakra po prostu.
Wiesz, chyba dopadł mnie zimowy kryzys.
To może dzisiaj Ty poskaczesz a ja się zrelaksuję i pośmieję, co?


czwartek, 4 kwietnia 2013

Natka pisze

Od czego zacząć? 
Trzeba przyznać, że dzisiejszy dzień był pełen emocji. Zacznę od testu i pozdrowienia wszystkich szóstoklasistów. Test był bardzo łatwy aczkolwiek popełniłam (jak już wspomniałam w komentarzu) parę idiotycznych błędów. Teraz trzeba tylko modlić się o dobre wyniki:). Tylko jedno mnie męczy. Dlaczego dopiero 27 maja dowiem się na ile punktów sprawdzian napisałam ja, moje koleżanki, koledzy. 
Bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo i jeszcze raz BARDZO x 100000000 dziękuję za kciuki. 
A co się działo po testach? Krótki poczęstunek, rozmowa z koleżankami i kolegami typu ,,Ej jaki był wynik z tymi książkami ? 92 kg czy 9,2 kg ?".
Jednak w końcu nadszedł czas powrotu do domu. Przecież dopiero 10.30, co ja będę robić? Ale było co robić. Zacznę od zabawy z Francysiem, bawiłam się z nim w dopasowywanie karteczek:
-Franio co daje kura? Miód?         
-Nie,nie!
-Mleko?
-Nie,nie!
-Jajko?
-TIIIIIIIIII!
-A po czym pływa statek? Po gruszce?
-Nie, nie!
-Po kocyku?
-Nie,nie!
-Po morzu ?
-TIIIIIIIIIIII!


środa, 3 kwietnia 2013

O Natce przede wszystkim

Trzymamy kciuki z całych sił jutro o godz. 9:00, bo Natalka zaczyna pisać test szóstoklasisty.
Pierwszy ważny egzamin w jej życiu. 
Hm...czy faktycznie pierwszy? Nasza dziewczynka w ostatnich 4 latach zdała kilka zdecydowanie trudniejszych i ważniejszych egzaminów. Brak skali, by ocenić ich wynik.
Dziś mogę napisać, że ogromnie się obawialiśmy, jak Natka odnajdzie się w Opolu, jak da sobie radę w kompletnie nowym środowisku. Dała radę. Oczywiście swoją cenę za to płaci codziennie, ale o tym napiszę kiedy indziej.
Krótko mówiąc jutro trzymamy kciuki za Natkę i wszystkich szóstoklasistów!:)

***
Franiutek rozpoczął dzisiejszy dzień wizytą u pana doktora. Zmiana leków i...oby tym razem pomogło.
I żeby apetyt wrócił, bo nasz chudzina nie ma już za bardzo z czego chudnąć.
***
Bardzo ważna Franiutkowa sprawa, za którą prosiłam abyście trzymali kciuki przed świętami miała dziś swoją drugą odsłonę - wszystko jest na dobrej drodze! Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła napisać, że jest finał najlepszy z możliwych i wreszcie opiszę, o co chodzi.



wtorek, 2 kwietnia 2013

2 kwietnia - Światowy Dzień Świadomości Autyzmu



Rok temu czekaliśmy na diagnozę Frania. Czytałam wpis na blogu Babci Gosi i w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że za rok sama będę pisała na blogu o autyzmie. Dlaczego nie? Bo nosiłam w sobie stereotyp dziecka z autyzmem - krzyczącego, bez kontaktu, bardzo, bardzo zaburzonego małego człowieka. 
A przecież Franio taki nie był. 
I przecież od urodzenia znajdował się pod opieką różnych specjalistów, z których żaden niczego podejrzanego nie zauważył. Dlaczego więc sami mieliśmy cokolwiek podejrzewać?..
Rok temu zastanawiałam się, czy nasz wyjazd po pomoc do "Prodeste" nie jest lekko przesadzonym działaniem. Był to raczej akt desperacji - słyszeliśmy wiele dobrego o poradni, wierzyliśmy, że tam otrzymamy jakieś rady, usłyszymy, gdzie tkwi problem. Wcześniej nie raz już szukaliśmy pomocy, tyle że nigdy w poradni zajmującej się dziećmi z autyzmem. 


Jest i Franutkowa praca konkursowa:)


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Poświątecznie

Zajączkowi udało się znaleźć w jednym sklepie
 najprawdziwszego robota humanoidalnego!
Ufff...
Brawa dla zajączka:)
Święta minęły nam chorobowo i zimowo.
W Wielki Czwartek w drodze powrotnej od endokrynologa we Wrocławiu Franulka zaczął się źle czuć, więc z bólem serca odwołaliśmy piątkowy wyjazd na Święta. Liczyliśmy, że może Krasnalek poczuje się lepiej i w drogę do Szczecina ruszymy w Wielką Sobotę. Ruszyliśmy, ale w drogę na dyżyr pediatryczny do szpitala. Ja szybko przygotowywałam dokumentację Frania, Tata święconkę, Natka siedziała ze spuszczoną głową przy stole..
- Sama mam iść do kościoła?..
Niecierpię chwil, w których musimy powiedzieć Natce: - Córciu, musisz zrozumieć... Tak mi było szkoda Natki... Jedyne na co wpadłam, to poproszenie o pomoc sąsiadów - pobiegłam do nich z pytaniem, czy byli już w kościele ze święconką. Okazało się, że jeszcze nie! Powiedzieli, że wezmą Natkę ze sobą do Katedry i że może potem zostać u nich, żeby nie siedziała sama w domu. Kolejny raz w ciągu tych czterech miesięcy dziekowałam Bogu, że trafiliśmy na tak fantastycznych sąsiadów.